Zamknij ten odtwarzacz wideo
Syndrom sztokholmski to stan, w którym zakładnicy nawiązują psychologiczny sojusz ze swoimi porywaczami podczas niewoli. Ofiary tworzą więzi emocjonalne ze swoimi porywaczami i stają się wobec nich sympatyczni.
Mogą nie uciec, gdy nadarzy się ku temu okazja, a nawet mogą próbować uchronić swoich porywaczy przed poniesieniem konsekwencji za swoje czyny.
Spis treści
Pochodzenie
Termin „syndrom sztokholmski” został stworzony, aby opisać to, co przydarzyło się ofiarom napadu na bank w Sztokholmie w Szwecji w 1973 r. Podczas sześciodniowej gehenny rabusie bankowi pracowali nad negocjowaniem planu z policją, który pozwoliłby im bezpiecznie opuścić bank.
W tym okresie większość pracowników banku, którzy byli przetrzymywani jako zakładnicy, zaczęła odnosić się do rabusiów z niezwykłą sympatią.
Nawet po uwolnieniu zakładnicy odmówili opuszczenia porywaczy i później ich bronili. Odmówili również zeznawania przeciwko nim w sądzie, a nawet pomogli zebrać pieniądze na obronę rabusiów.
Kryminolog i psychiatra badający to zdarzenie nazwali ich przypadłość „syndromem sztokholmskim”, ponieważ stało się jasne, że pracownicy banku zaczęli darzyć ludzi pewnego rodzaju uczuciem do osób, które ich przetrzymywały.
Rozpowszechnienie
Syndrom sztokholmski jest rzadki. Federalne Biuro Śledcze szacuje, że mniej niż 8% ofiar porwań wykazuje objawy syndromu sztokholmskiego .
Powoduje
Nikt nie wie dokładnie, dlaczego u niektórych ofiar rozwija się syndrom sztokholmski, a u innych nie.
Kiedy śledczy FBI przesłuchali stewardesy, które zostały wzięte jako zakładniczki podczas porwań samolotów, doszli do wniosku, że do wystąpienia syndromu sztokholmskiego niezbędne są trzy czynniki:
- Sytuacja kryzysowa musiała trwać kilka dni lub dłużej.
- Porywacze musieli pozostawać w bliskim kontakcie z ofiarami. (Ofiary nie mogły być umieszczone w oddzielnym pomieszczeniu.)
- Porywacze musieli okazać ofiarom odrobinę życzliwości lub przynajmniej powstrzymać się od wyrządzania im krzywdy.
Psychologowie ewolucyjni podejrzewają, że syndrom sztokholmski można powiązać z naszymi przodkami-łowcami-zbieraczami. Ich teoria głosi, że kobiety w tych społeczeństwach były narażone na ryzyko schwytania przez inne plemię.
Ich życie było często zagrożone, a czasami ich dzieci były zabijane. Nawiązanie więzi z plemieniem, które ich przetrzymywało, zapewniało im przetrwanie. Częstotliwość tych porwań stała się cechą adaptacyjną w populacji ludzkiej.
Nawiązanie relacji z porywaczem jest wręcz zachęcane. Nawiązanie więzi ze sprawcą może zwiększyć szanse zakładników na przeżycie.
Co ciekawe, ofiary, u których rozwinął się syndrom sztokholmski, często odmawiają współpracy w trakcie późniejszego śledztwa lub rozprawy sądowej.
Objawy
Osoby z zespołem sztokholmskim często zgłaszają objawy podobne do tych z zespołem stresu pourazowego (PTSD) . Objawy mogą obejmować:
- Łatwo się przestraszyć
- Nieufność
- Uczucia nierealności
- Retrospekcje
- Niezdolność do cieszenia się poprzednio przyjemnymi doświadczeniami
- Drażliwość
- Koszmary
- Problemy z koncentracją
Dodatkowe objawy (odmienne od PTSD) mogą obejmować:
- Niezdolność do zaangażowania się w zachowanie, które mogłoby pomóc w ich uwolnieniu
- Negatywne uczucia wobec przyjaciół, rodziny lub władz, które próbują ich ratować
- Pozytywne uczucia wobec porywacza
- Wsparcie dla zachowania porywacza (i uzasadnienie stojące za nim)
Diagnoza
Syndrom sztokholmski nie pojawia się w Podręczniku diagnostycznym i statystycznym zaburzeń psychicznych , który służy do diagnozowania całego spektrum zaburzeń psychicznych. Zamiast tego jest to raczej opisowy termin określający wzorzec zachowań, które służą do radzenia sobie z traumatyczną sytuacją.
Osoby cierpiące na zespół sztokholmski często spełniają również kryteria ostrego zaburzenia stresowego , czyli PTSD.
Leczenie może obejmować psychoterapię i/lub leki. Psychoterapia może dotyczyć konkretnych objawów, które pojawiają się po traumatycznym wydarzeniu, takich jak koszmary senne lub retrospekcje. Może również uczyć osoby zdrowych sposobów radzenia sobie z traumatycznym doświadczeniem .
Dzięki leczeniu osoby te mogą zacząć zdawać sobie sprawę, że współczucie wobec sprawcy było jedną z umiejętności przetrwania i że myśli o nim nie przydadzą im się, gdy już będą bezpieczni.
Przykłady
Rozpoznawanie przypadków syndromu sztokholmskiego nie zawsze jest jasne. W niektórych przypadkach oskarżano ludzi o jego występowanie, podczas gdy oni twierdzili, że go nie mają.
Na przykład niektórzy eksperci twierdzą, że Elizabeth Smart, nastolatka, którą w 2002 roku porwano z domu w stanie Utah, musiała cierpieć na syndrom sztokholmski, ponieważ nie zdołała uciec porywaczom, gdy tylko nadarzy się ku temu
Smart wielokrotnie mówiła, że nie ma syndromu sztokholmskiego. Zamiast tego, nie zdecydowała się na ucieczkę, ponieważ jej porywacze grozili, że zabiją jej rodzinę, jeśli to zrobi. Została ze strachu, a nie dlatego, że miała pozytywne uczucia do pary, która ją przetrzymywała.
W niektórych przypadkach osoby prywatne próbowały powoływać się na syndrom sztokholmski jako obronę w sądzie.
Oto kilka znanych przykładów sytuacji, w których podejrzewano u kogoś występowanie zespołu sztokholmskiego:
- Mary McElroy : W 1933 roku 25-letnia McElroy została zatrzymana pod groźbą broni przez czterech mężczyzn. Została przykuta łańcuchem do ścian w opuszczonym domu, gdy porywacze żądali okupu od jej rodziny. Po uwolnieniu publicznie wyraziła współczucie dla swoich porywaczy i miała trudności z podaniem ich nazwisk, gdy stanęli przed sądem.
- Patty Hearst: Wnuczka biznesmena i wydawcy gazety Williama Randolpha Hearsta została porwana przez Symbionese Liberation Army w 1974 roku. Podczas niewoli wyrzekła się rodziny, przyjęła nowe nazwisko i dołączyła do porywaczy w napadach na banki. Hearst została ostatecznie aresztowana. W procesie użyła syndromu sztokholmskiego jako swojej obrony. Mimo to uznano ją za winną i skazano na 35 lat więzienia, ponieważ ława przysięgłych nie uwierzyła, że faktycznie cierpi na syndrom sztokholmski.
- Natascha Kampusch : Natascha została porwana w 1998 roku w wieku 10 lat. Była przetrzymywana w podziemnym pomieszczeniu przez ponad osiem lat. Jej porywacz czasami okazywał jej życzliwość, ale także ją bił i groził, że ją zabije. Natascha ostatecznie uciekła, a jej porywacz popełnił samobójstwo. Doniesienia prasowe donosiły, że po usłyszeniu o jego śmierci Natascha „płakała nieutulenie”, co skłoniło niektórych do przekonania, że cierpiała na syndrom sztokholmski.
Lekkoatletyka
Podczas gdy syndrom sztokholmski jest najczęściej używany do opisu sytuacji zakładników lub porwań, badanie z 2018 r. wykazało, że można go również znaleźć w sporcie. Naukowcy twierdzą, że nadużywający trenerzy sportowi mogą prześladować młodych sportowców w sposób, który tworzy syndrom sztokholmski.
Sportowcy mogą tolerować przemoc emocjonalną i poddawać się bolesnym treningom lub ekstremalnym warunkom, przekonując samych siebie, że ich trener chce dla nich jak najlepiej.
Mogą również współczuć ciężkiej pracy, jaką musi wykonać ich trener. Albo mogą usprawiedliwiać złe traktowanie, przekonując samych siebie, że znęcanie się jest dobrym treningiem.